Też trochę poprzynudzam na temat naszego ukochanego w tym tygodniu sędziego. Natknęłam się na wp na cv tegoż. Te kilka kartek to lektura inspirująca do dywagacji na temat.
Zawód sędziego tylko z pozoru jest fascynujący. Kto miał przyjemność brać udział w przewodzie sądowym mógł zauważyć jeśli nie znudzenie sędziego, to z pewnością brak emocjonalnego podejścia do prowadzonej przez siebie sprawy. Może nie zawsze, ale w większości spraw sędziowie się po prostu nudzą w pracy.
Ale chyba nie wszyscy. W ręce naszego tygodniowego celebryty trafiło bardzo dużo spraw, przy których sędzia może wykazać zaangażowanie. A były to sprawy nie najmniejszego kalibru. Jak proces bandziora to od razu mafia, albo jeden z jej szefów; jak proces o niezasadne zatrzymanie to człowieka z czołówki wiadomości. Trafił mu się też prawdziwy szpieg oraz cała mafia pruszkowska . A jak łapówkarz to też z górnej półki.
I w każdym z tych procesów wyrok brzmiał tak, by oskarżonemu większej krzywdy nie zrobić:
Zwyrodniałemu, ubeckiemu klawiszowi dał symboliczne 5 lat.
Kaczmarkowi jako chyba jedynemu niesłusznie zatrzymanemu wypłacił z kieszeni podatnika sumę, na jaką chyba nikt inny nie może liczyć, bo przecież biednemu mniej się należy, jeżeli już.
Symbolicznie osądził szpiega.
Bonzowi mafii zasądził wedle życzenia i pochwalił.
Połowie mafii pruszkowskiej pogroził palcem, a drugą połowę wypuścił.
We wszystkich tych sprawach zachował się zupełnie, jak ojciec jakiś dobrotliwy.
Zawsze była to kara niewspółmierna do winy.
Jak wynika z logiki i ciągu wydarzeń nasz gnębiony łapówkarz też nie dostał tego, na co zasłużył?
Oskarżony ma być zadowolony z wyroku!
A swoją drogą, jaką drogą ten jeden sędzia dostaje takie fajne sprawy, że nie może narzekać na nudę.
Komentarze